Nie mogę uwierzyć, że to piszę, ale Dan Trachtenberg znowu to zrobił! Po tym, jak „Prey” przywróciło mi wiarę w uniwersum Predatora po katastrofach takich jak „The Predator” z 2018 roku, myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy. A jednak „Predator: Killer of Killers” to absolutne arcydzieło, które nie tylko ustanawia nowy standard dla filmów science fiction akcji, ale także udowadnia, że animacja może być idealnym medium dla brutalnych, dojrzałych historii z tego uniwersum. Film zdobył oszałamiające 97% na Rotten Tomatoes, bijąc tym samym rekord całego uniwersum i przewyższając nawet znakomitą „Prey”.

Powrót do Korzeni Uniwersum
Jako ktoś, kto przeszedł przez wszystkie wzloty i upadki tego uniwersum – od genialnego oryginalnego „Predatora” z Arnoldem z 1987 roku, przez solidny „Predator 2” z Dannym Gloverem, aż po rozczarowujące „Predators” z 2010 i koszmarne „The Predator” – mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to pierwszy film od dekad, który naprawdę rozumie, co czyni Predatora wyjątkowym.
Trachtenberg odważnie porzuca tradycyjną strukturę narracyjną na rzecz ambitnej antologii obejmującej trzy epoki historyczne, co przypomina mi najlepsze komiksy Dark Horse z lat 90.
Film przenosi nas do 841 roku n.e., gdzie spotykamy wikińską wojowniczkę Ursę, następnie do feudalnej Japonii roku 1609 z ninja Kenjiego, i wreszcie do 1942 roku z pilotem Johnem Torresem podczas II wojny światowej. Ta struktura pozwala na eksplorację różnych kultur i okresów historycznych, jednocześnie utrzymując spójność narracyjną dzięki genialnie skonstruowanemu finałowi, który łączy wszystkie wątki w spektakularnym starciu.
Przełomowa Animacja w Unreal Engine
„Killer of Killers” ma zaszczyt być pierwszym pełnometrażowym filmem animowanym wspieranym przez hollywoodzkie studio, który został w całości zaprojektowany i ukończony w Unreal Engine. Jako fan, który przeszedł przez wszystkie wcielenia Predatora – od praktycznych efektów Stana Winstona w oryginale, przez mieszankę CGI i praktyki w sequelach – mogę powiedzieć, że ten styl wizualny jest rewolucyjny. Film prezentuje unikalny styl łączący animację 3D z malowniczymi teksturami 2D, który wyróżnia się na tle innych produkcji animowanych.
Powiązania z Rozszerzającym się Uniwersum
Najbardziej ekscytującym aspektem filmu są jego powiązania z szerszym uniwersum, które teraz rozrasta się w tempie, jakiego nie widzieliśmy od lat. Finałowa scena ujawnia obecność Naru z filmu „Prey” w komorze kriogenicznej na planecie Yautja Prime, co otwiera nieograniczone możliwości dla przyszłych crossoverów. Film również zawiera intrygujący easter egg w postaci pistoletu Raphaela Adoliniego z 1715 roku, tego samego, który pojawił się w „Predator 2” i „Prey” – takiej ciągłości nie widzieliśmy w tym uniwersum od dekad.
Co więcej, z niecierpliwością czekam na „Predator: Badlands”, które trafi do kin już 7 listopada 2025 roku. Trachtenberg ponownie przewodzi temu projektowi, tym razem z Elle Fanning w roli androida stworzonego przez korporację Weyland-Yutani. To połączenie z uniwersum „Obcego” to coś, o czym marzyłem od czasów słabych filmów „Alien vs. Predator” z 2004 i 2007 roku.
Nowa Era Crossoverów
A skoro mówimy o korporacji Weyland-Yutani, to nie mogę się doczekać serialu „Alien: Earth” stworzonego przez Noaha Hawleya, który zadebiutuje na Disney+ 13 sierpnia 2025 roku. Serial ma się rozgrywać w 2120 roku, czyli zaledwie dwa lata przed wydarzeniami z oryginalnego „Obcego” z 1979 roku. Po raz pierwszy w historii uniwersum akcja rozegra się na Ziemi, a Sydney Chandler wcieli się w Wendy – hybrydę z ludzką świadomością.
Ale prawdziwa bomba to doniesienia o planach Fede Alvareza, reżysera „Alien: Romulus” z 2024 roku. Po sukcesie „Romulusa”, który w końcu przywrócił uniwersum „Obcego” na właściwe tory po słabych „Prometeuszu” i „Alien: Covenant”, Alvarez planuje crossover z uniwersum Predatora. Plotki mówią, że sequel „Romulusa” może zawierać Predatora, a sam reżyser wyraził zainteresowanie współpracą z Danem Trachtenbergiem nad nowym „Alien vs. Predator”.
Mistrzowska Charakteryzacja i Oprawa
Każdy z trzech głównych bohaterów został skonstruowany z niezwykłą precyzją, a ich historie rezonują z widzem na głębokim, emocjonalnym poziomie. Lindsay LaVanchy jako Ursa dostarcza porywającego występu, kreując postać wikińskiej wojowniczki napędzanej żądzą zemsty, która przypomina mi najlepsze momenty z „Prey”. Louis Ozawa, który już wcześniej pojawiał się w „Predators” z 2010 roku, powraca do uniwersum w podwójnej roli, demonstrując swój talent wokalny.

Benjamin Wallfisch stworzył prawdziwy majstersztuk dźwiękowy, który z szacunkiem oddaje hołd kultowemu motywowi Alana Silvestri z oryginalnego „Predatora”
Jako fan, który zna każdą nutę tej ikonicznej partytury, mogę powiedzieć, że Wallfisch mistrzowsko wykorzystuje sześcionutowy „rytm predatora” Silvestri, wplatając go w różnych tempach i aranżacjach przez całą ścieżkę dźwiękową.
Brutalna Akcja Godna Uniwersum
Film nie oszczędza widzów, dostarczając niezwykle intensywnych i brutalnych sekwencji akcji, które w pełni wykorzystują możliwości medium animowanego. Każdy z segmentów prezentuje różne style walki – od nordyckiej furii wikingów, przez precyzyjne sztuki walki feudalnej Japonii, aż po powietrzne dogfighty II wojny światowej. Animatorzy zdołali stworzyć dynamiczne pozy i ruchy, które byłyby niemożliwe do osiągnięcia w filmie aktorskim, ale jednocześnie zachowują tę brutalność, którą kochamy w filmach o Predatorze.
Przyszłość, Na Którą Czekaliśmy
„Predator: Killer of Killers” nie tylko rehabilituje uniwersum po słabych wcześniejszych sequelach, ale także ustanawia nowy kierunek dla przyszłych produkcji. Dan Trachtenberg, który teraz ma na koncie dwa najlepiej oceniane filmy z całego uniwersum, przygotowuje kolejne projekty, które mają połączyć uniwersa w sposób, jakiego nie widzieliśmy od dekad.
Z nadchodzącym „Predator: Badlands”, serialem „Alien: Earth” i planowanymi crossoverami w wykonaniu Alvareza i Trachtenberga, wreszcie żyjemy w złotej erze dla fanów obu uniwersów. Po latach rozczarowań i nieudanych prób, mamy twórców, którzy naprawdę rozumieją, co czyni te uniwersa wyjątkowymi.
„Predator: Killer of Killers” to bezapelacyjnie najlepszy film z uniwersum od czasu oryginalnego „Predatora” z 1987 roku. Trachtenberg udowadnia, że animacja może być idealnym medium dla brutalnych, dojrzałych historii science fiction, oferując możliwości, których film aktorski po prostu nie może dorównać. To nie tylko znakomita rozrywka, ale także artystyczne osiągnięcie, które ustanawia nowe standardy dla filmów o Predatorach i pokazuje, dokąd może zmierzać całe uniwersum.
Jako wieloletni fan, który przeszedł przez wszystkie wzloty i upadki tej serii, mogę z czystym sumieniem powiedzieć: to jest film, na który czekaliśmy. Film jest obowiązkową pozycją dla każdego fana gatunku i dowodzi, że przy odpowiedniej wizji i talencie, nawet najbardziej zużyte uniwersa mogą zostać odnowione w spektakularny sposób.

Ocena: 9.5/10 – Animacyjny majstersztyk, który redefiniuje możliwości uniwersum Predator i otwiera drzwi do nowej ery crossoverów.
Kochasz sionce fiction jak ja? przeczytaj moją recenzję Solaris TUTAJ