Strona główna Luźna Guma Hołownia prezydentem dłużej niż Trzaskowski? Konstytucyjny cyrk. Król jest nagi.

Hołownia prezydentem dłużej niż Trzaskowski? Konstytucyjny cyrk. Król jest nagi.

110
0
talenciak Hołownia - kondonik.fun

Rafał Trzaskowski miał swoje pięć minut chwały – dokładnie 120 minut radości w niedzielny wieczór, zanim rzeczywistość brutalnie go dopadła. Ale prawdziwym bohaterem tej politycznej komedii może okazać się Szymon Hołownia, który ma szansę pobić rekord Trzaskowskiego w pełnieniu funkcji prezydenta – i to o kilka miesięcy, a może nawet lat.

Mamy już oficjalnie dwóch prezydentów: urzędującego Dudę i prezydenta elekta Nawrockiego, a za chwilę może dołączyć trzeci – Hołownia, dzięki konstytucyjnemu paragrafowi, który okaże się skuteczniejszy niż cała jego katastrofalna kampania wyborcza.

Koalicyjny upadek – gdy dwie partie nie są lepsze niż zero

Szymon Hołownia dokonał czegoś, co w normalnych okolicznościach doprowadziłoby do politycznej emerytury – w 2020 roku jako prezenter telewizyjny zdobył 13,87% głosów, tworząc ruch Polska2050 dopiero po wyborach. Pięć lat później, już z pełnym zapleczem koalicji Trzecia Droga (PSL + Polska2050), uzyskał zaledwie 4,99% – spadek o niemal 9 punktów procentowych przy zwiększonym wsparciu organizacyjnym. To jak przegrać wyścig samochodem, gdy wcześniej biegło się pieszo.

Najbardziej przykre dla Hołowni jest to, że koalicja, która miała go wzmocnić, już się rozpada – PSL ogłosił start pod własnym szyldem w kolejnych wyborach. Jak sucho podsumował polityk PSL: „Byliśmy umówieni na pewną sekwencję wyborczą”. Najwyraźniej ta sekwencja nie obejmowała spektakularnego upadku partnera koalicyjnego.

Trzaskowski vs. Hołownia – kto dłużej pocieszy się prezydenturą?

Rafał Trzaskowski może dumnie powiedzieć, że przez dwie godziny w niedzielny wieczór był praktycznie prezydentem – przynajmniej w umysłach swoich wyborców i swoim własnym. Jednak Szymon Hołownia ma szansę pobić ten „rekord” o kilka miesięcy, a może nawet lat, i to bez wygrywania żadnych wyborów. Ironia losu sprawia, że polityk, który stracił dwie trzecie swojego elektoratu, może zostać prezydentem na dłużej niż kandydat, który przegrał o włos. Przegrał? No właśnie.

To prawdziwa lekcja z zakresu politycznej cierpliwości – Trzaskowski marnował energię na kampanię, Hołownia mądrze siedział w fotelu marszałka Sejmu i czekał na konstytucyjną okazję. Kto okaże się mądrzejszy? Ten, kto walczył o każdy głos, czy ten, kto po prostu czekał na paragraf 131 Konstytucji? Nie no to nie do końca tak, Szymon przecież prowadził kampanię, robił show, nawet Kosiniak z Kamyszem go popierali publicznie.

Lawina „giertychówek” – gdy demokracja staje się kopiuj-wklej

Do Sądu Najwyższego wpłynęło rekordowe 50 tysięcy protestów wyborczych, co prezes Manowska określa mianem „giertychówek” – protestów kopiowanych według wzoru posła Romana Giertycha. Najzabawniejsze są przypadki, gdy protestujący nie potrafili nawet przepisać własnego PESEL-u, przez co „parę tysięcy protestów ma PESEL-e posła Giertycha”. To jakby składać protest w swoim imieniu, ale podpisać się cudzym nazwiskiem – totalny amatorski cyrk „demokracji walczącej”.

Te protesty z oczywistymi wadami formalnymi będą odrzucone, ale wystarczy ich, by sparaliżować Sąd Najwyższy na tyle długo, że kadencja Dudy może się skończyć przed zaprzysiężeniem Nawrockiego i na tyle skutecznie by Manowska nie mogła sobie wpierd…., zjeść kiełbaski z grilla XD

Konstytucyjny jackpot – jak wygrać, przegrywając spektakularnie

Zgodnie z art. 131 Konstytucji RP, gdy prezydent nie może sprawować urzędu, jego obowiązki przejmuje Marszałek Sejmu. Kadencja Andrzeja Dudy kończy się 6 sierpnia 2025 roku – jeśli do tego czasu Nawrocki nie zostanie zaprzysiężony, prezydentem automatycznie zostaje Hołownia. To jak wygrać w loterii, kupując bilet za pieniądze znalezione na ulicy.

Prokuratura ma narzędzia do wstrzymania zaprzysiężenia – już potwierdza nieprawidłowości w liczeniu głosów, stwierdzając, że przypadki z Bielska-Białej „budzą poważne wątpliwości co do rzetelności prac komisji wyborczych”.

Wystarczy przeciągnąć śledztwo o kilka tygodni i voilà – mamy trzeciego prezydenta. Nomen omen z Trzeciej Drogi na którą sam namawiał.

Tutaj możesz przeczytać naszą genezę porażki Trzaskowskiego

Prezes Manowska kontra długi weekend – gdy służba publiczna przeszkadza w odpoczynku

Prezes Małgorzata Manowska skarży się, że „nieodpowiedzialna akcja” z protestami „dokuczyła pracownikom SN„, którzy musieli pracować w święto. Wprowadza też „specjalne środki bezpieczeństwa”, bojąc się „wrogich akcji”, ale nie zdradza jakie, bo „zaraz zostanie to wykorzystane przeciwko Sądowi Najwyższemu”. Najwyraźniej strach przed ujawnieniem tajnego planu ochrony jest większy niż strach przed samymi zagrożeniami.

To doskonały przykład polskiej biurokracji – narzekanie na nadmiar pracy przy jednoczesnym ukrywaniu sposobów jej wykonania. Manowska przypomina dozorcę, który skarży się że musi pilnować budynku kiedy wszyscy smacznie śpią.

Taki duży, taki mały, może prezydentem być…

Mamy sytuację godną najlepszych komedii politycznych: Trzaskowski cieszył się przez 120 minut, Nawrocki może się nie nacieszyć wcale, a Hołownia może rządzić latami bez zdobycia ani jednego głosu w drugiej turze. To jak konkurs piękności, w którym wygrywa osoba, która nawet się nie zgłosiła.

Najbardziej ironiczne jest to, że Hołownia, który nie zamierzał rezygnować z funkcji marszałka podczas kampanii, może zostać prezydentem właśnie dzięki temu, że został na stanowisku. Podczas gdy jego konkurenci wydawali miliony na kampanię, on osiągnie cel, siedząc w fotelu i czekając na konstytucyjny przypadek.

Czy to triumf demokracji, czy jej kpina? W kraju, gdzie można zostać prezydentem, tracąc 9 punktów procentowych poparcia, albo przegrać wybory, je wygrywając, trudno o jednoznaczną odpowiedź. Jedno jest pewne – Konstytucja RP przewidziała ten scenariusz, choć jej twórcy prawdopodobnie nie spodziewali się, że zostanie wykorzystany przez kogoś, kto właśnie zanotował jedną z największych klęsk wyborczych w swojej karierze, by zostać prezydentem na dłużej niż kandydat, który przegrał o włos. – można by rzec na koniec że koń ale to nie koń tylko Kwaśniewski by się uśmiał.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj