Strona główna Luźna Guma Wybory 2025: Prawda o Upadku Platformy Obywatelskiej.

Wybory 2025: Prawda o Upadku Platformy Obywatelskiej.

245
0
kondonik.fun

Karol Nawrocki zostanie nowym prezydentem Rzeczypospolitej, pokonując Rafała Trzaskowskiego różnicą zaledwie 369 451 głosów (50,89% do 49,11%). To minimalna różnica, która jednak odsłania fundamentalne problemy Platformy Obywatelskiej – partii, która dysponując wszystkimi możliwymi atutami, zdołała przegrać z kandydatem, którego jeszcze kilka miesięcy temu lekceważyła

Czas zakończyć polityczny teatr zrzucania winy na „ciemnogród” i przyjrzeć się prawdziwym przyczynom tej porażki. Bo to nie wyborcy zawiedli Platformę Obywatelską – to Platforma Obywatelska zawiodła swoich wyborców.

Największa porażka od lat: utrata własnego elektoratu

Najbardziej bolesnym sygnałem dla PO powinien być fakt, że w porównaniu do triumfalnych wyborów parlamentarnych z 2023 roku koalicja rządząca straciła około 2 miliony wyborców. To nie są głosy, które przeszły do PiS – to są ludzie, którzy zostali w domu, rozczarowani tym, co zobaczyli przez półtora roku rządów Donalda Tuska.

Jak trafnie zauważył były prezydent Aleksander Kwaśniewski: „Półtora roku rządów koalicji demokratycznej Rafałowi Trzaskowskiemu nie pomogło. Część kobiet jest niezadowolona, bo nic w sprawie ich praw się nie zmieniło, przedsiębiorcy są niezadowoleni, bo nie ma zniżki składki zdrowotnej”.

To nie jest przypadek, że wyborcy Platformy nie poszli do urn. To konsekwencja konkretnych decyzji i zaniechań partii rządzącej.

Obietnice bez pokrycia: 15 z 100 „konkretów” to nie jest sukces

Najbardziej wymownym symbolem porażki PO jest bilans realizacji słynnych „100 konkretów” Donalda Tuska. Po roku rządzenia zrealizowano w pełni jedynie 15 obietnic z całej setki. To jest wskaźnik wykonania na poziomie 15 procent – w każdej prywatnej firmie oznaczałby to zwolnienie z pracy za niekompetencję.

Kluczowe obietnice, które mobilizowały wyborców w 2023 roku, pozostały na papierze:

Liberalizacja prawa aborcyjnego – mimo wielokrotnych zapewnień o dekryminalizacji i rozszerzeniu dostępu do aborcji do 12. tygodnia ciąży, w praktyce nic się nie zmieniło. Organizacje kobiece czują się oszukane przez polityków, którzy obiecywali „unieważnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku”, a w rzeczywistości ugrzęźli w koalicyjnych sporach.

Składka zdrowotna dla przedsiębiorców – obiecana obniżka zostanie wprowadzona dopiero w 2026 roku, co oznacza, że przez cały okres pierwszej kadencji rządu przedsiębiorcy będą płacić składki na poziomie ustalonym przez PiS.

Ustawa Wiatrakowa, naprawa sądownictwa, rozliczenie nieprawidłowości i tak dalej… – można by tak zestawić do kontrastu stronę 100 Afer Pis ze stroną 100 konkretów Koalicji 15 Października i mamy ustawkę na miarę i możliwości naszych polityków.

Jak skomentował to Wojciech Szacki: „Koalicji rządowej i premierowi Donaldowi Tuskowi już teraz można zadać jedno pytanie: jak mogliście tak zmarnować półtora roku?”.

Nieautentyczna kampania: gdy „tania podróbka” spotyka się z oryginałem

Jednym z najpoważniejszych błędów kampanii Trzaskowskiego była próba udawania czegoś, czym PO nie jest. Zamiast budować na autentycznych wartościach liberalnych i proeuropejskich, Platforma próbowała „udawać prawicę”, licząc na przyciągnięcie wyborców PiS.

Rzadko albo prawie wcale lecz tu muszę się zgodzić z europosłem PiS Tobiaszem Bocheńskim, który trafnie zdiagnozował ten problem: „Rafał Trzaskowski próbował przedstawiać się jako kogoś innego, niż jest w rzeczywistości. I to było nieautentyczne”. Wyborcy, jak się okazało, wolą oryginał niż tanią podróbkę – nawet jeśli ten oryginał im się nie podoba.

Sztucznie tworzone ruchy w stylu „młodzi z Trzaskowskim” nie miały nic wspólnego z autentycznym zaangażowaniem społecznym, które charakteryzowało kampanię 2023 roku. To były „twory partyjne”, które każdy dostrzegał już na pierwszy rzut oka.

Zerwane mosty z organizacjami społecznymi

Być może największym błędem strategicznym PO było zlekceważenie organizacji społecznych i aktywistów, którzy byli motorem zwycięstwa w wyborach parlamentarnych 2023 roku. Jak zauważa Agnieszka Holland: „Wśród organizacji społecznych dominuje poczucie rozczarowania i zawiedzionych nadziei”.

Po roku rządów koalicji 15 października relacje z sektorem pozarządowym są gorsze niż kiedykolwiek14. Organizacje walczące o prawa kobiet dowiadują się z mediów, że ich postulaty zostały odłożone na później. Aktywiści pomagający uchodźcom na granicy z Białorusią są ścigani przez prokuraturę rządu, który miał ich bronić.

Donald Tusk jako problem, nie rozwiązanie

Największym paradoksem tej kampanii był fakt, że Donald Tusk – człowiek, który doprowadził koalicję do zwycięstwa w 2023 roku – stał się jej obciążeniem w 2025. Bez Tuska nie byłoby szans na tak silną pozycję KO od 2023 r., a jednocześnie Tusk jest dziś obciążeniem.

Oto konkretny problem: Donald Tusk się na końcu kampanii włączył bardzo intensywnie, przykrywając Rafała Trzaskowskiego, wychodząc na pierwszy plan”. Premier, zamiast wspierać swojego kandydata, de facto go przysłonił, przypominając wyborcom o wszystkich rozczarowaniach związanych z polityką rządu

Przedwczesne świętowanie i utrata kontaktu z rzeczywistością

Moment, gdy Rafał Trzaskowski ogłosił zwycięstwo na podstawie exit poll, stał się symbolem arogancji i oderwania od rzeczywistości całej kampanii PO. „Zwyciężyliśmy” – krzyczał kandydat KO, gdy sondaże wskazywały na minimalną przewagę obarczoną dużym błędem statystycznym.

To zachowanie było odbiciem całej kampanii – pewnej siebie, lekceważącej przeciwnika i nieprzygotowanej na to, że polityka to nie tylko sondaże, ale rzeczywiste głosy rzeczywistych ludzi.

Medialna hipokryzja i ucieczka od odpowiedzialności

Jako naczelny „Kondonika„, który wraz z redakcją poparł Trzaskowskiego, muszę z goryczą stwierdzić: zostaliśmy oszukani nie tylko przez PO, ale także przez nasze własne środowisko medialne. Obserwuję dziś z obrzydzeniem, jak dziennikarze TVN24, Onetu i innych mediów głównego nurtu, zamiast przeprowadzić rzetelną analizę błędów kampanii, znów sięgają po wygodne tłumaczenie o „podzielonym społeczeństwie” i „wyborczych emocjach”.

Bartosz Węglarczyk z Onetu cyniczne stwierdza, że „programy były kompletnie nieistotne. Nie był istotny charakter kandydatów. Nie była istotna ich przeszłość”. To aroganckie przyznanie się do porażki dziennikarstwa! Jeśli programy są nieistotne, to po co w ogóle relacjonujemy kampanie wyborcze? Po co informujemy społeczeństwo?

Media, które przez półtora roku bezkrytycznie wspierały rząd Tuska, dziś próbują zrzucić winę na wyborców. TVN24 pisze o „żalach i pretensjach wyborców”, jakby to było coś naganne. A może to właśnie zadaniem mediów było wcześniej diagnozować te żale i zmuszać polityków do ich rozwiązywania?

Czas na prawdziwą odpowiedzialność

Porażka Platformy Obywatelskiej w wyborach prezydenckich 2025 to nie wynik „głupoty narodu” czy „triumfu ciemnogrodu”. To efekt konkretnych błędów, zaniechań i złych decyzji partii, która miała wszystkie atuty do wygrania, ale nie potrafiła ich wykorzystać.

Jak trafnie zauważył Grzegorz Schetyna: „Nie udało się zmienić logiki wyborczej z 2020 r.”. Ale to nie oznacza, że należy się poddać. Oznacza to, że trzeba w końcu zacząć słuchać ludzi zamiast ich pouczać, realizować obietnice zamiast je składać i budować autentyczne relacje zamiast sztucznych konstrukcji politycznych.

Demokracja polega na tym, że to politycy muszą przekonać wyborców do siebie, a nie odwrotnie. Jeśli Platforma Obywatelska chce kiedyś wrócić do łask społecznych, musi zacząć od przyznania się do błędów i rzeczywistej zmiany sposobu działania. Bo jak pokazały te wybory, wyborcy mają doskonałą pamięć – i nie wybaczają kłamstw.

A dziennikarze, powinni przestać być tubą propagandową dla polityków i zacząć wykonywać swoją pracę – kontrolować władzę i stawiać niewygodne pytania. Inaczej kolejne wybory będą dla nas wszystkich tylko kolejnym rozczarowaniem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj